Sprawić, by „chciało się chcieć”

Dodano przez: Kamil Paćkowski | 2 maja 2018

Rewitalizacja – jeszcze niedawno błędnie utożsamiana jedynie z remontem, modernizacją i przebudową – powoli staje się tym, czym powinna być od początku, czyli działaniem społecznym, często jedynym sposobem na uratowanie miejsc zmagających się ze spuścizną popegeerowską i poprawę losu mieszkających tam ludzi.

Przepis na rewitalizację.

Praktycznie w każdym regionie naszego województwa znajdują się tereny, w których nawarstwiło się wiele negatywnych zjawisk. Ubóstwo, bezrobocie, migracja młodzieży, degradacja budynków, brak perspektyw czy nadziei to tylko niektóre z nich. Co zrobić, aby ożywić te obszary? Najważniejszym wymogiem dobrze przeprowadzonej rewitalizacji jest zaangażowanie mieszkańców. Oznacza
to, że w mniejszym stopniu ma być ona sterowana zza urzędniczego biurka, w większym zaś tworzona i realizowana wspólnie ze społecznościami lokalnymi. Remonty, przebudowy, modernizacje stanowią ważną część rewitalizacji, nie decydują jednak ani o jej istocie, ani tym bardziej o sukcesie. Kluczem do dobrej i skutecznej odnowy obszarów zdegradowanych są działania społeczne, którym „twarde” inwestycje budowalne i infrastrukturalne powinny towarzyszyć, a nie je zastępować. Uruchomienie pozytywnych przemian na trudnych popegeerowskich terenach wymaga jednak przemyślanych działań. Jak sprawić, by mieszkańcom „chciało się chcieć”? Przed takim zadaniem stanęła Fundacja Nauka dla Środowiska, która otrzymała z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego dofinansowanie na projekt „Rewitalizacja na terenie gmin województwa zachodniopomorskiego znajdujących się w Specjalnej Strefie Włączenia”.

Zdiagnozować potrzeby, oczekiwania, szanse i zagrożenia.

Udział samych mieszkańców niezbędny był od samego  początku, czyli od diagnozy sytuacji. Fundacji zależało, by była ona jak najbardziej rzetelna. Pod uwagę brano różne dane, np. liczbę osób korzystających z biblioteki publicznej czy uczestniczących w imprezach gminnych. – Analizowaliśmy też, ile jest połączeń komunikacji publicznej i niepublicznej. Czasami okazywało się, że nie ma żadnego połączenia z daną miejscowością. Ludzie muszą iść piechotą do drugiego sołectwa albo korzystać ze szkolnego autobusu, który jeździ dwa razy na dobę. Jak ktoś nie zdąży, to nie ma jak pojechać bądź wrócić – mówi Piotr Jaśkiewicz, prezes Fundacji Nauka dla Środowiska. Źródłem danych były nie tylko informacje z urzędów i parafii, dokumenty i statystyki, ale też wywiady z ludźmi. W każdym sołectwie odbywały się spotkania z mieszkańcami i spacery badawcze. – Chcieliśmy dotrzeć do wszystkich, także do tych, którzy nigdy nie uczestniczyli w takich spotkaniach lub są pomijani w konsultacjach – dodaje Piotr Jaśkiewicz.

Działać wspólnie.

Mając diagnozę, pozostało dobrać leczenie. W każdej z wybranych 18 gmin zatrudniono lokalnego animatora. – Zaufanie społeczne jest tu bardzo małe, dlatego na animatorów szukaliśmy osób neutralnych, które nie są ani za wójtem, ani za jego opozycją i są pozytywnie kojarzone w gminie. Zostawały nimi bardzo różne osoby, ale zawsze zaangażowane, chcące coś zmienić – zaznacza Piotr JaśkiewiczZadaniem animatorów było zachęcanie sąsiadów do wspólnego działania. Dla każdej  z gmin przeznaczono 20 tys. zł. To właśnie mieszkańcy decydowali jak i na co zostaną one przeznaczone. Warunek był jeden – to, co powstanie, musi być „dobrem wspólnym”. Przykłady? Siłownie „pod chmurką”, wiaty, oczyszczone ze śmieci jeziorka czy odnowione place zabaw. A jako  że rewitalizacja to proces dla ludzi i z ludźmi –  do pracy włączyli się wszyscy. Trudno uwierzyć, że zaproszenie na „czyn społeczny” może zyskać taki odzew! Mieszkańcy tłumnie zjawiali się do pracy,  jedni chwytali za szczotki i miotły, inni odnawiali i malowali wiaty i budynki, ktoś przyniósł narzędzia, udostępnił ciągnik a ktoś inny przyniósł kanapki i częstował resztę. W ramach projektu kupowano tylko materiały i paliwo, czasami wynajmowano fachowców do specjalistycznych robót. Angażowali się wszyscy: mieszkańcy, samorządowcy i lokalni przedsiębiorcy, którzy np. dawali upusty na materiały – wyjaśnia Piotr Jaśkiewicz.

Przygotować Lokalny Program Rewitalizacji.

Każda z gmin, która uczestniczyła w projekcie przygotowała tzw. program rewitalizacji, w którym m.in. wskazuje obszar, który wymaga odnowienia i proponuje zadania, które mają go uzdrowić. Świetnym przykładem może być program w Gminie Połczyn-Zdrój. W dokumencie tym władze miasta razem z mieszkańcami wskazali 14 ulic, na których skala problemów i wyzwań jest największa. Nie po to, aby je piętnować czy stygmatyzować, lecz po to, by podjąć skuteczne działania naprawcze. Jakie? Utworzenie Centrum Wolontariatu, kontynuacja działalności poradni uzależnień i Punktu Integracji Społecznej, rozbudowa monitoringu miasta, wyrównywanie szans edukacyjnych, aktywizację bezrobotnych, stworzenie warunków do rozwoju własnego biznesu czy rewitalizację obiektów uzdrowiskowych.

I voilà!

 Mamy więc już pewność, że rewitalizacja to nie tylko zwykły remont. To realna pomoc dla miast i wsi będących w najtrudniejszej sytuacji oraz ich mieszkańców. Właściwie przeprowadzona rewitalizacja gwarantuje, że kryzysowy dotąd obszar stanie na nogi i będzie rozwijał się na równi z otaczającymi go terenami. Tego życzymy także Twojej gminie. Chcesz dowiedzieć się więcej? Zajrzyj na www.wup.pl/ lub skontaktuj się z Wojewódzkim Urzędem Pracy w Szczecinie!

Powyższy materiał dot. projektu: Rewitalizacja na terenie gmin województwa zachodniopomorskiego znajdujących się w Specjalnej Strefie Włączenia, którego Wnioskodawcą jest Fundacja Nauka dla Środowiska. Przedsięwzięcie realizowane jest w ramach Działania 7.1  Programy na rzecz integracji osób i rodzin zagrożonych ubóstwem i/lub wykluczeniem społecznym ukierunkowane na aktywizację społeczno-zawodowa wykorzystująca instrumenty aktywizacji edukacyjnej , społecznej, zawodowej finansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2014-2020.